Kompania Piwowarska

Aby wejść na stronę, potwierdź, że jesteś osobą pełnoletnią.

Niepoprawny format daty!

Ten serwis, jak alkohol, przeznaczony jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Alkohol. Tylko dla pełnoletnich
    Aktualności / Historie z Pianką

    Historie z Pianką
    Piwny świat jest okrągły, a historia wciąż się toczy

    Matylda Sałajewska to artystka wizualna tworząca w obszarze scenografii, filmu, instalacji w przestrzeni publicznej i dizajnu.

    Pochodzi z Częstochowy, kształciła się i zdobywała doświadczenie zawodowe w różnych miejscach w Polsce i na świecie, by wrócić na Śląsk – tym razem do Katowic. Śląski rodowód przenika do jej pracy: oprócz rewitalizacji Centrum Wycieczkowego Tyskich Browarów Książęcych ma na swoim koncie współpracę przy wielu wydarzeniach kulturalnych w regionie i lokalne nagrody.

    Jej dorobek imponuje skalą i różnorodnością, obejmuje liczne wystawy i udział w festiwalach w kraju i za granicą. Przygotowała m.in. system identyfikacji wizualnej głośnej wystawy „Stanley Kubrick” w Muzeum Narodowym w Krakowie oraz instalację na otwarcie nowego budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.

    W swoich projektach często porusza tematy społeczne i ekologiczne. Jako osoba lubiąca wyzwania i unikająca rutyny, z otwartym umysłem i czerpiąca inspirację ze wszystkiego, co ją otacza, wciąż znajduje się w procesie twórczym. Wspiera ją w tym wielka ciekawość świata, empatia i miłość do zwierząt.

    Opublikowano 08.12.2024
    Poznaj tę historię

    Jak trafiłam do piwnego świata

    Tychy i tutejszy browar nie leżą zbyt daleko od Katowic, gdzie na co dzień pracuję. Jednak był to dla mnie nieznany świat, do którego trafiłam za sprawą pewnej propozycji zawodowej. W 2018 roku rozpoczęła się rewitalizacja Centrum Wycieczkowego w Tyskich Browarach Książęcych, której podjęło się Konior Studio. Moim zadaniem miało być stworzenie nowego projektu muzeum: począwszy od narracji, poprzez formę zabudowy, scenografię, dobór artefaktów, aż po multimedia. Wtedy nie wiedziałam, że rozpoczynam przedsięwzięcie, którey pochłonie mnie tak mocno i będzie miało swój finał dopiero po kilku latach. Była to naprawdę ogromna praca – na szczęście dająca wiele satysfakcji i fantastyczne rezultaty.

    Lubię mierzyć się z wyzwaniami, to mnie motywuje do rozwoju, dlatego oferta wydała mi się kusząca. Przede wszystkim musiałam solidnie zgłębić specyfikę branży. Otrzymałam przebogaty materiał, który z jednej strony stwarzał ogromne możliwości, z drugiej – była to nieco onieśmielająca spuścizna i wielka odpowiedzialność. Aby „oswoić” temat browaru, potrzebny był bardzo pogłębiony research, mnóstwo mrówczej pracy. Czytałam materiały źródłowe, opracowania, ponadto konsultowałam się z historykiem Tomaszem Dudkiem, Leszkiem Popiołkiem, piwowarem, który niemal 40 lat przepracował w Tyskich Browarach Książęcych, i innymi pracownikami. To była naprawdę wartościowa współpraca oparta na wzajemnym szacunku i zaufaniu. Załoga browaru niegdyś odegrała ważną rolę w jego historii, a współcześnie – w procesie tworzenia nowego Muzeum. Jednak największe zasługi, jak również głos decydujący w kwestiach merytorycznych miał Tycjan Lewandowski, ówczesny dyrektor marki Tyskie, niezwykle oddany temu projektowi.

    Jak wynalazłam koło na nowo

    Aby przygotować ekspozycję, którą można zwiedzić samodzielnie i w dość krótkim czasie, która nie przytłoczy gościa zbyt detalicznym przedstawieniem faktów, będzie wciągająca i pozwoli coś zapamiętać, konieczna była ostra selekcja i pewne ogólne założenia dotyczące narracji. Podczas warsztatów wypracowaliśmy trzy filary, na których miała się opierać cała opowieść. Pierwszy z nich to czas i ciągłość: historia Tyskich Browarów Książęcych sięga cztery wieki wstecz, a piwo warzyło się tu nieprzerwanie mimo zawirowań dziejowych i trudnych momentów. Drugi filar stanowi wyjątkowe połączenie tradycji z nowoczesnością. Mamy obiekt będący w części zabytkiem, perłą architektury XIX wieku, a równocześnie niezwykle nowoczesnym przedsiębiorstwem, które jest w stanie uwarzyć prawie 8 mln hektolitrów piwa rocznie. Sercem browaru jest pięknie zdobiona, historyczna warzelnia, która wciąż pracuje, nie jest skansenem, a całkiem niedaleko najnowocześniejsze linie rozlewu napełniają tysiące butelek, puszek i kegów na godzinę. Te dwa oblicza browaru doskonale się uzupełniają, nowości wprowadza się z tu z poszanowaniem tradycji. I trzeci filar – ludzie, którzy przez dziesiątki lat kształtowali to miejsce swoją pracą i życiem. Browar był całym światem dla wielu generacji browarników, którzy nie tylko tutaj pracowali, ale także mieszkali, wychowywali dzieci, hodowali zwierzęta gospodarskie, chodzili się pomodlić i bawili się w kasynie. Więź z minionymi pokoleniami jest silna mimo upływu lat. Taka ciekawostka: kompleks zdobią zaprojektowane przeze mnie murale, które odtwarzają historyczne zdjęcia pracowników browaru, i jeden z obecnych pracowników rozpoznał na nich swojego przodka.

    Odrębną kwestią było, co tak naprawdę powinniśmy pokazać na ekspozycji, bo cztery stulecia pełne postaci i faktów to prawdziwa klęska urodzaju. Wytypowaliśmy dziesięć epizodów – kamieni milowych w historii browaru – i na nich zbudowaliśmy narrację, która zresztą przyjęła dość charakterystyczną formę. Można powiedzieć, że przy okazji wynalazłam koło na nowo. Uświadomiłam sobie bowiem, że świat piwny jest okrągły: ten kształt mają butelki i puszki, kegi i kufle, kapsle i wafle. Nie pozostało nic innego jak przyjąć go jako wiodący w naszej opowieści – i tym sposobem epizody historyczne, jak również kino, od którego zaczyna się zwiedzanie, zamknęliśmy w cylindrach. Dodatkowo trasa zwiedzania układa się w symbol nieskończoności, który odnosi się do trwałości Tyskich Browarów Książęcych, ich wielowiekowych dziejów, które codziennie piszą się dalej. Z kolei korytarz ma kształt butelki – zależało mi, by ekspozycja zawierała wiele motywów, które nie tylko są estetyczne i intrygujące, ale też coś znaczą.

    Jak się uodporniłam na „niedasizm”

    Następny krok w tym wielkim przedsięwzięciu to wybranie atrakcyjnych narzędzi do zaprezentowania konkretnych faktów, wymyślenie sposobu opowiadania o nich, tak by trafiać nie tylko do birofilów, ale także pasjonatów historii, miłośników architektury czy osób zainteresowanych rozwojem przemysłu. W tym celu konsultowaliśmy się z przewodnikami z Centrum Wycieczkowego TBK. Swoim cennym doświadczeniem podzieliła się z nami również Agnieszka Rudzińska, która współtworzyła Muzeum POLIN. Trzeba pamiętać, że w Muzeum Tyskich Browarów Książęcych mamy poznawać historię, ale z założenia służy ono rozrywce. Dlatego też przygotowaliśmy dużo niespodzianek. Zastosowaliśmy sporo rozwiązań multimedialnych – bez nich nie może się obyć chyba żadna nowoczesna placówka kultury – ale oprócz tego zapewniliśmy wiele analogowych atrakcji, różne wajchy, pokrętła, szuflady. W przeciwieństwie do multimediów nie starzeją się tak szybko, a goście równie chętnie wchodzą z nimi w interakcję. Cóż, każdy z nas ma w sobie dziecko, lubimy się bawić i szybko się nudzimy. Najlepiej pokazuje to moje oprowadzanie kuratorskie. Wycieczka składała się z samych dorosłych i naprawdę trudno było ich oderwać od makiety browaru, której poszczególne części mogli obudzić do życia poprzez np. włączanie światła i uruchomienie dźwięku. Czynny udział w historii, możliwość samodzielnego odkrywania i doświadczanie opowieści pozwalają dłużej skupić uwagę i lepiej zapamiętać fakty. Ale to wszystko to tylko formy, w które zostaje ubrana historia, ona odgrywa kluczową rolę. Jeśli nie ma ciekawego przekazu, nie pomogą żadne efekty specjalne.

    Praca nad projektem ekspozycji trwała w sumie trzy lata, a produkcja dwa. Opracowanie koncepcji wraz z jej założeniami – to było na pewno pierwsze wielkie wyzwanie. Kolejnym były kwestie techniczne, które ujawniły się na etapie produkcji i montażu ekspozycji. Mieliśmy do dyspozycji zaledwie 400 m kw., na których musiało się zmieścić dwanaście różnych światów! Na tej małej przestrzeni trzeba było wykonać wiele skomplikowanych prac, montować elementy dosłownie co do milimetra, zastosować różne materiały, pogodzić różne potrzeby. Wiele razy słyszałam od wykonawców, że „nie da się”, a jednak się dało! Moim dzielnym współpracownikom i podwykonawcom, którzy podjęli się tego wyzwania, należą się wielkie podziękowania. Ale też wiele razy musieliśmy iść na kompromis, bo naszą pracę nieustająco nadzorował konserwator zabytków i osoba odpowiedzialna za ochronę przeciwpożarową. Co ciekawe, ekspozycja w obecnym kształcie to czwarta czy piąta wersja pierwotnego projektu. Modyfikacje i na etapie koncepcji, i wykonania oczywiście wywołują mnóstwo frustracji i nerwów, ale było warto, bo jednak te zmiany wyszły Muzeum na dobre. Efekt końcowy napawa mnie wielką dumą. Do moich ulubionych elementów należy epizod dotyczący czasów PRL-u – wybieranie fragmentów ówczesnej prasy do przygotowania budki piwnej to była naprawdę świetna zabawa. Bardzo podoba mi się cylinder, który odwzorowuje wnętrze pociągu-chłodni, używanego podczas II wojny światowej do transportu piwa. No i korytarz wykonany z 11 tysięcy butelek – on też robi wrażenie.

    Jak poszukuję inspiracji

    Tworzenie Muzeum Tyskich Browarów Książęcych było wielką, ekscytującą przygodą i uwolniło we mnie duże pokłady kreatywności, zwłaszcza że miałam do czynienia z dziedziną, która wcześniej była mi obca. Inspirację do pracy czerpię z podróży, sztuki, wizyt w muzeach i galeriach. Nieustannie się uczę, dużo czytam. Może mnie natchnąć ilustracja, rzeźba, zdjęcie czy wypowiedziane przypadkiem zdanie, a nawet coś bez żadnego związku z tematem, np. kolor jakiegoś przedmiotu czy jego kształt. Owszem, oglądam różne ekspozycje, ale nigdy nie stosuję podpatrzonych rozwiązań jeden do jednego, filtruję je przez swoje potrzeby i doświadczenie. Koncepcje pojawiają się w mojej głowie znienacka, wyzwalane przez przypadkowe rzeczy, czasem w trakcie czynności bardzo odległych od tego, co standardowo uważa się za proces twórczy. Nie potrafiłabym zamknąć się w jednej konwencji, robić ciągle tego samo, tylko w różnych wariantach. Być może w ten sposób można zdefiniować własny, rozpoznawalny styl, ale dla mnie byłoby to nudne. Lubię różnorodność, wyzwania mnie nakręcają. Praca dla TBK i marki Tyskie była najdłuższym projektem w mojej karierze, ale gdybym miała wejść w to jeszcze raz, uczyniłabym to bez wahania.